Zanik życia...
Po prostu zanik życia.. Rozpłynął się. Każdy mówi , że dowiedział się , że jestem Żydówką i dlatego się nie odzywa.
Ja wierzę , że żyje i nie może mnie znaleźć. Janek taki nie jest. To zabawny chłopak. Nie ukrywam bałam się o niego. Codziennie ludzie ginęli. Nigdzie teraz nie było bezpiecznie. Tak naprawdę strach wyjść z domu.
Zawsze może być opcja , że już nie wrócimy..
Zawsze może być opcja , że już nie wrócimy..
W jego towarzystwie czuję się wręcz genialnie.
Życie w getcie nie jest łatwe. Chociaż w cale nie powinnam tu być.
Ojca, tata był Żydem. To nie klasyfikuje nas do getta.
Ojca, tata był Żydem. To nie klasyfikuje nas do getta.
Każdy dzień jest cudem wytrwania. Niektórzy zachowują się jak dzikie zwierzęta.
Jak zobaczą , że ktoś niesie chleb (W getcie to wielki rarytas) rzucają się na niego, wyrywają...
Mama weszła do domu.
-Zdobyłam kawałek chleba. Starczy dla Ciebie Lenka i dla Romka. -powiedziała Sabina ze smutną miną. -Ale mam dla Ciebie coś jeszcze. -podała Lenie list w niebieskiej kopercie.
-Od kogo? -spytała zdziwiona Lena.
-Sama zobacz. -uśmiechnęła się lekko matka.
-Nie udawaj , że nie czytałaś mamo. -rzekła córka i przytuliła swoją matkę.
-Oj tam, oj tam. Czytaj.
Lena odeszła i usiadła na trzeszczącej kanapie.
Nie wierzyła własnym oczom. List od Janka!
Jest w Warszawie i chce się z nią spotkać w getcie. Ale jak?? - Myślała całą noc.
Może sfałszuje jakieś dokumenty??
Ale jak ja wyglądam? Potargane ciuchy, nie pachnę jak należy.. To nie to samo co przed wojną. Tak czy siak. Za kilka dni się z nim spotkam.
Ale jak ja wyglądam? Potargane ciuchy, nie pachnę jak należy.. To nie to samo co przed wojną. Tak czy siak. Za kilka dni się z nim spotkam.
To jest najważniejsze.
*
Minęły dwa dni. Janek tak nie mógł się doczekać spotkania z Leną , że nie mógł zebrać myśli i podrabiać dokumentów i zleceń.
Spakował swoją przepustkę do marynarki , włożył pierwsze lepsze spodnie z szafy i wyszedł z zakładu w stronę getta. Ledwo co uciekł z łapanki.
Po kilkunastu minutach znalazł się przed bramą.
Pokazał przepustkę . Pewni nie byli , że prawdziwa. Zadali mu kilka pytań. Janek nie był na nie przygotowany , ale pewny siebie, odpowiadał na każde zadane mu pytanie.
Przechodząc widział jak znęcali się nad ludźmi. Dużo było zamarzniętych.
Zerknął na karteczkę z adresem Leny i ruszył w drogę.
Po 15 minutach zapukał do drzwi. Otworzyła mu Lena. Karteczka wypadła mu z rąk.
-Janek!- krzyknęła Lena i rzuciła mu się w ramiona.
Objął ją. Przywitał się z jej rodzicami i Romkiem. Poszli do pokoiku.
Miał tylko 3 godziny. Starali się ten czas rozłożyć na niezmarnowany.
Postanowili wyjaśnić sobie o pomyłce Leny rodziny, gdzie Janek był przez dwa lata, wspominali, całowali się i przytulali.
Szybko zleciało.
Janek musiał się już żegnać.
-Muszę już iść. Przepustka mi się kończy. Tu dla was jedzenie. Nie długo się zobaczymy. Obiecuję i wydostanę Was wszystkich. -położył chleb i pasztet na stół i wyszedł.
-Janek! - krzyknęła i popłynęły jej łzy.
Ale już go nie było.
*
Minęły dwa dni. Janek tak nie mógł się doczekać spotkania z Leną , że nie mógł zebrać myśli i podrabiać dokumentów i zleceń.
Spakował swoją przepustkę do marynarki , włożył pierwsze lepsze spodnie z szafy i wyszedł z zakładu w stronę getta. Ledwo co uciekł z łapanki.
Po kilkunastu minutach znalazł się przed bramą.
Pokazał przepustkę . Pewni nie byli , że prawdziwa. Zadali mu kilka pytań. Janek nie był na nie przygotowany , ale pewny siebie, odpowiadał na każde zadane mu pytanie.
Przechodząc widział jak znęcali się nad ludźmi. Dużo było zamarzniętych.
Zerknął na karteczkę z adresem Leny i ruszył w drogę.
Po 15 minutach zapukał do drzwi. Otworzyła mu Lena. Karteczka wypadła mu z rąk.
-Janek!- krzyknęła Lena i rzuciła mu się w ramiona.
Objął ją. Przywitał się z jej rodzicami i Romkiem. Poszli do pokoiku.
Miał tylko 3 godziny. Starali się ten czas rozłożyć na niezmarnowany.
Postanowili wyjaśnić sobie o pomyłce Leny rodziny, gdzie Janek był przez dwa lata, wspominali, całowali się i przytulali.
Szybko zleciało.
Janek musiał się już żegnać.
-Muszę już iść. Przepustka mi się kończy. Tu dla was jedzenie. Nie długo się zobaczymy. Obiecuję i wydostanę Was wszystkich. -położył chleb i pasztet na stół i wyszedł.
-Janek! - krzyknęła i popłynęły jej łzy.
Ale już go nie było.
''Nie długo się spotkamy''-pomyślała.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz