Staś.
Był pochmurny wrześniowy dzień. Bronek czuł się ostatnio osaczony. Nie ukrywał , że się boi. Wydawało mu się , że ktoś go cały czas śledzi... Szybko wracał po spotkaniu z chłopakami.
Wyciągnął klucz i chciał przekręcić zamek. Nie udało się.
Ponownie podjął próbę otwarcia drzwi. Były otwarte. Młody Woyciechowski wyjął z płaszcza pistolet i zakradł się ostrożnie do przedpokoju.
W pokoiku zastał 16 letniego nieznajomego chłopca, który siedział u niego na krześle.
Nigdy nie był tak zdziwiony.
-Co tutaj robisz?-spytał spokojnie Bronek , chowając broń.
-Wiem, że nie jesteś zwykłym gościem-rzekł chłopiec.-Stanisław jestem.
-A kim niby jestem?-zapytał zaciekawiony Bronisław.
-Masz na pewno jakieś kontakty z podziemiem i jesteś żołnierzem. Też chcę taki być.
-Idź smarkaczu do swojego domu.-powiedział trochę zirytowany Woyciechowski,
-Nie mam domu. Rodziny też. Wszystkich zabrali dwa tygodnie temu. Ukrywam się cały czas. Nie mam nic do roboty i stracenia. Chcę się do Was przyłączyć , proszę!
-Ile ty masz lat? Słuchaj jestem normalnym kupcem.-powiedział stanowczo siadając na fotel.
-W marcu będę miał szesnaście-rzekł dumny.-Mogę prosić o coś do picia? Nic nie piłem od kilku dni.
Bronek nalał wody do szklanki i podał Stasiowi. ''Do czego taki dzieciak by mi się przydał?''-zadał sobie pytanie.
-To jak będzie prze pana?-Staszek po prostu rwał się do walki. Wypił całe dwie szklanki wody i błagał Woyciechowskiego , żeby przyjął go w jego szeregi.
-Masz gdzie iść?
-Dokładnie to nie. W piwnicach się chowam , ale jestem zdemaskowany. Odkryli moją miejscówkę.
-Możesz u mnie na razie zostać. Masz dokumenty , legitymacje , coś w tym stylu?-Bronisław nie wierzył własnym uszom. Zmienił się.
Zajmie się chłopakiem. On też nie ma nic do roboty.
Ledwo co wyszedł z depresji..
-Pewnie , że mam! A broń dostanę?
-Nie szalej. Załatwiłem Ci dach nad głową. Ja idę się przejść.-Wstał , zmył szklankę i ruszył do drzwi.
-Mogę z panem?-Staszek zerwał się z krzesła i podbiegł do Bronka.
-Jak musisz....- ''Mam przynajmniej towarzystwo''-pocieszał się w myślach Bronek. Wanda wciąż krążyła mu w głowie.
Minęło 15 minut. Usiedli na ławce. Bronek zaczął wsłuchiwać się w śpiew gawronów i rozglądać.
W oddali zobaczył Michała z Leną i Jasia zbierającego listki klonu.
Nie był pewny , czy to on. Wolał to sprawdzić.
-Poczekaj. -rzekł do Staszka.
Nie mylił się. To byli oni. Podbiegł do nich. Nie widzieli go. Byli odwróceni.
-Masz tatusiu.-Malutki Jaś podał Michałowi bukiecik Bronek był bardzo zdziwiony.
-O Bronek.-rzekła zarumieniona Lena.
-Serwus.-odpowiedział Woyciechowski.
-Serwus!-powiedział Michał.
-Jak się czujesz?-spytała jak zawsze troskliwa Lenka.
-A no tak sobie. Mam kolegę.-pokazał na Staszka.
-Jak to? - spytał Guzik.
-Śledził mnie. Chce walczyć.-powiedział spokojnie Bronek.
-Chyba żartujesz.
-Dobra lecę. Trzymajcie się. Serwus- pożegnał się Woyciechowski.
Dość miał spaceru. Podszedł do Staszka.
-Wracamy.
Poszli w milczeniu do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz